Historia
Przedszkole Miejskie nr 23 to zabytkowy pałacyk, willa Jarischów zaadaptowana na przedszkole.
Dwaj fabrykanci Juliusz i Florian Jarisch nie byli bliskimi krewnymi, niemniej ich spadkobiercy pozostawili po sobie stylowe rezydencje, które do dzisiaj są ozdobą centrum Łodzi.
Bliscy pierwszego z nich postawili willę przy ul. Żeromskiego 105 (w pobliżu ul. Kopernika), w której dziś jest przedszkole, zaś potomkowie drugiego zbudowali willę przy ul. Piotrkowskiej 153 (wejście od al. Kościuszki), która przez wiele lat znana była łodzianom jako pałac ślubów, a teraz zajmowana jest przez pracowników Wydziału Budynków i Lokali Urzędu Miasta. O ile bliscy pana Juliusza postawili na motywy geometryczne, to synowie pana Floriana zapewne lubowali się w mitologii, bowiem w ich domu można spotkać zarówno Hermesa z laską Kaduceusza, jak i młodego Neptuna z trójzębem.
Willa przy ul. Żeromskiego powstała w 1927 roku. Obiekt ten to ciekawy przykład przedwojennej architektury modernistycznej, a więc o formach uproszczonych, zawierającej motywy art deco widoczne choćby nad oknami - wyjaśnia prof. Krzysztof Stefański z Uniwersytetu Łódzkiego, wybitny znawca zabytkowej architektury w Łodzi. - Nie wiemy, kto był autorem projektu, ale musiał to być dobrej klasy architekt, niekoniecznie z Łodzi, ale na przykład z Warszawy. Widać, że projektując rezydencję dążył do nadania jej bryle dynamiki i ekspresji.
Na zewnątrz wzrok przyciąga łuk półkolisty nad wejściem, łamany dach mansardowy, małe okna w kształcie rombu, trójkątne naczółki wieńczące elewacje, balkony i taras od południa oraz okazałe, półkoliste, narożne ryzality od północy, które sprawiają, że willa od tej strony wygląda jak warownia.
Juliusz Jarisch razem z Gustawem Petrullem był właścicielem fabryki śrub i nitów przy ul. Wodnej. Spółka powstała w 1897 roku i przetrwała do śmierci Gustawa Petrulla w 1916 roku. Jego udziały przeszły z czasem do Juliusza Jarischa, który stał się jedynym właścicielem przedsiębiorstwa.
Juliusz Jarisch zmarł w 1921 roku i od tej pory rządy w fabryce objęła wdowa - Klara Jarisch (obywatelka Czech). To ona utworzyła spółkę akcyjną Spadkobiercy Juliusza Jarischa. Fabryka Śrub, Okuć i Wyrobów Tłoczonych, w której - razem z córką Hiltrudą - miała większościowy pakiet akcji: 2,5 tys. spośród 3 tys. Ponadto była jednym z dyrektorów, zaś w zarządzie firmy znaleźli się: mąż Hiltrudy - Jerzy Linnert oraz dwaj znani fabrykanci - Adolf Daube i Teodor Steigert. Fabryka produkowała m.in. śruby i podkładki dla potrzeb łódzkich tramwajów.
Po drugiej wojnie światowej fabrykę przekształcono w Zakłady Wyrobów Metalowych "Wizamet". W latach 70. wyburzono stare obiekty i postawiono nowe, w których powstała wytwórnia żyletek i maszynek do golenia oparta o nowoczesne rozwiązania firmy Gilette, która po 1989 roku przejęła przedsiębiorstwo.
W latach 45-46 mieszkał w niej ówczesny prezydent Łodzi - Kazimierz Mijal, postać nietuzinkowa i dość groteskowa w dziejach komunizmu nad Wisłą. Jako adherent Bieruta i adwersarz Gomułki głosił pochwałę twardego i czystego marksizmu, za którym była już tylko ściana. To właśnie on w latach 60. - uważając, że towarzysz "Wiesław" zdradził ideały proletariatu - założył podziemną Komunistyczną Partię Polski, po czym nielegalnie wyjechał do Albanii. Stamtąd - poprzez Radio Tirana - nadawał do Polski audycje, w których chwalił komunizm spod znaku Mao Tse-tunga. Nic więc dziwnego, że w końcu lat 70. wylądował w Chinach Ludowych, skąd po kilku latach potajemnie powrócił do PRL.
W marcu 1947 roku władze Łodzi przekazały willę - jako porzucone mienie poniemieckie - wydziałowi oświaty magistratu na zorganizowanie w niej przedszkola. I tak jest do dzisiaj.
Z dawnych dekoracji zachowało się siedem witraży geometrycznych, które można oglądać w klatce schodowej i w łazience. Ale nie tylko one przetrwały. Wciąż możemy podziwiać stiuki na suficie - cieszy się dyrektor Lidia Sokalska - trzy piece kaflowe, w tym jeden niezwykle efektowny, a także wspaniały kredens w sali na piętrze ozdobionymi motywami kwiatowo-roślinnymi. Mamy także różne pamiątki, jak na przykład wieko od bańki na mleko z napisem "Chleba naszego daj nam dzisiaj". Kiedyś najpewniej, razem z bańką, znajdowało się w kuchni, a teraz jest przechowywane na poddaszu, na którym zachowały się oryginalne słupy drewniane podpierające dach.
W latach 2014 - 2015 w ramach projektu UMŁ "Mia100 kamienic" dokonano prac remontowych budynku. Wyremontowany został dach, odnowiono elewacje, wymieniono węzeł cieplny, docieplono piwnice.